~Maka~
Boże jak ja się poświęcam dla tej małpy. Specjalnie dla niej wstałam o tej piątej i zaczęłam jej robić śniadanie żeby nie miała więcej zmartwień. Doskonale wiem, że trema i tak ją zeżre lub coś innego. Kiedy wlewam kawę do dwóch kubków z pokoju wychodzi już ubrana, uczesana, umalowana Milena.
- No no laska jak ty pięknie wyglądasz - Mówię jej komplement na początek dnia.
- Dzięki - Posyła mi ciepły uśmiech i dziękując za śniadanie siada do stołu. Zjadam z nią kanapki i przy okazji rozmawiam na temat dzisiejszych zakupów. Niestety przez to, że ta blondyna ostatnio robiła zakupy to ja dzisiaj po wykładach muszę jechać na podbój sklepów.
- To powodzenia życzę dawaj swój tyłek śliczny - Oznajmiam i bez jej zgody daje jej porządnego kopniaka w tyłek - Wiesz na szczęście - Tłumaczę się i podaje jej torbę z potrzebnymi rzeczami.
- Nie dziękuje ! - Krzyczy zbiegając po schodach. No pięknie jest po szóstej. Mam to w dupie idę spać najwyżej nie pójdę na pierwszy lub drugi wykład. Marudząc idę do łóżka gdzie szybko odpływam do krainy Morfeusza.
~Maryśka~
~Maryśka~
Przebrana w dres Jastrzębskiego Węgla weszłam na salę gdzie zawodnicy biegali wokół boiska. Byli tak zajęci bieganiem, że zauważyli mnie dopiero kiedy rozmawiałam z ich trenerem. Niestety nie widzieli mojej twarzy tylko mój tył. Trener poprosił mnie czy mogłabym mu przynieść kawę którą zostawił w swoim gabinecie. Zgodziłam się w końcu to dzięki niemu będę mogła oglądać pracę takiego fizjoterapeuty, albo masażysty. Kiedy wychodziłam z gabinetu trenera z kubkiem kawy z szatni wychodził Michał.
- O Milena jaka ty jesteś kochana specjalnie z kawą dla mnie przyjechałaś - Posyła mi uśmiech i chcę zabrać mi kubek dla trenera.
- Sorry nie dla Ciebie - Pokazuje mu język i razem z nim wchodzę na salę.
- O kruszynko dziękuję Ci bardzo ! - krzyczy Lorenzo Bernardii wywołując zdziwienie u wszystkich zawodników.
- Nie ma za co trenerze - Śmieje się i daje mu kubek o który prosił.
- To jemu to robisz kawę a mi nie ?! - Obraża się Michał i idzie ustawić się do chłopców.
- Panowie to jest właśnie Milena studentka medycyny. Będzie się tutaj edukowała więc jeśli dowiem się, że coś jej robicie albo nie czuje się tutaj komfortowo będziecie błagać o litość - Oznajmia na sam początek i każe im trenować. Ja natomiast odbieram plan na miesiąc i prowadzę rozmowę ze sztabem medycznym klubu. Podczas przerwy Zbyszek przyleciał do mnie i zacieszał, że dzisiaj jedzie na zakupy z Martą, oj facet nie wie w co się wpakował. Kiedy trenerzy poszli coś obgadać z prezesem ten niczemu winien Kubiak związał mnie skakanką i zaniósł do szatni.
- Bu ha ha ! - Wydarł się i zamknął się ze mnie w kabinie prysznicowej.
- Jak odkręcisz wodę to Cię własnoręcznie wykastruję ! - Zagroziłam na co ten przygniótł mnie do ściany swoim ciężarem.
- Oj nie chciałabyś tego robić - Oznajmia i bierze do ręki słuchawkę od prysznica - Musisz mnie jakoś przekonać po tym jak się nie pochwaliłaś faktem, że będziesz z nami pracowała - Uśmiecha się cwaniacko.
- A co mam zrobić ? - Pytam zarzucając mu przy tym ręce na szyje.
- Ugotuj mi obiad - Śmieje się na co ja wytrzeszczam oczy - Wiesz obiecałaś mi, że powtórzymy kiedyś naszą randkę a więc dzisiaj ugotujesz mi obiad - Oznajmia na co ja tylko się zgadzam i wybiegam z ich szatni zanim wchodzą do niej spoceni zawodnicy którzy w przeciwieństwie do Kubiaka trenowali. Kiedy przebieram się w swoje normalne ciuchy wysyłam szybko smsa Mace o treści, że ma zwolnić mi mieszkanie na czas obiadu. Ta odpisała, że i tak będzie na zakupach więc nie mam się czym martwić. Z uśmiechem wyszłam ze swojej szatni na korytarz, gdzie czekał już Kubiak z informacją, że muszę go odwieźć bo Zbyszek pojechał z Martą na zakupy a on na piechotę wracać nie będzie.
- No jak mus to mus - Żartuję i siedząc na miejscu pasażera w swoim własnym samochodzie jadę do domu. - To jest nie fair prowadzisz mój samochód a ja jestem dobrym kierowcom - Oznajmiam obrażona niczym mała dziewczynka.
- Ja w to nie wątpię, ale po prostu jak coś się stanie to pójdzie, że ja to zrobiłem a nie ty proste - Posyła mi uśmiech i parkuje przed blokiem. Rozstajemy się przed drzwiami i umawiamy się, że za godzinę mój kochany sąsiad przychodzi na obiad. No pięknie i co ja mam mu ugotować ?! .
~Zibi~
Byłem na zakupach z Maką i jestem pewien, że nigdy więcej ona nie pojedzie ze mną na zakupy. Dlaczego ? To proste ma taką minę jakbym wytruł jej rodzinę mucho zolem. Kiedy mijamy objętą parę przytulam Martę i zaczynam z nią rozmawiać na jakieś błahe tematy.
- Sorry Zbyszek, ale ja już tak dłużej nie mogę - Mówi ładując wózek słodyczami - Milena to moja przyjaciółka a ja nawet nie mogę się pochwalić tym, że mam faceta - Oznajmia.
- Jeśli Ci tak na tym zależy to możesz jej powiedzieć w końcu prędzej czy później się wyda - Mówię na co ta z piskiem rzuca mi się na szyję.
- To dobrze a teraz skoro my już tak oficjalnie to trzeba zeswatać Miśka i Maryśkę - Oznajmia pchając wózek.
- Lepiej nie mieszajmy się w to wiesz Miśka ciągnie do Maryśki a ją do niego więc zostawmy ich samych sobie, zgoda ? - Pytam obejmując ją.
- No zgoda, ale ja i tak im pomogę - Uśmiecha się. No i człowieku weź coś tłumacz kobiecie. Niby wszystko rozumie wszystko ładnie pięknie, ale jak przychodzi co do czego to i tak realizuje swój plan.
Reszta zakupów minęła nam na śmianiu się z Michała. Tak jestem jego przyjacielem, ale będę się z niego śmiał. Skoro facet się zakochał i nie wie co robić to póki co będę z niego żartował.
~Misiek~
Ubrany w czarne dżinsy i czarną koszulkę z napisem "Możesz patrzeć ale nie dotykać" przyszedłem do Mileny która jak zwykle pięknie wyglądała. Od progu czułem piękne zapachy obiadu. Dałem dziewczynie butelkę wina i usiadłem do stołu który już był zastawiony a na talerzu czekał już podany posiłek.
- Pięknie wygląda - Zachwycam się.
- Już mi tutaj nie praw komplementów to zwykła pierś kurczaka nadziewana serem z brokułami w sosie beszamelowym - Oznajmia i daje mi wino abym je otworzył. Podaje dwa kieliszki do których wlewam moje ulubione czerwone wino.
- Smacznego - Mówię i zajadam się obiadem. Jedząc posiłek żartujemy i docinamy sobie na temat jej studiów i mojego trenowania.
- Mam nadzieję, że smakuje - Zmienia temat i kiedy ja chcę powiedzieć coś do mieszkania wraca Marta ze Zbyszkiem.
- O moje gołąbeczki znowu randkują - Mówi na dzień dobry Maka i dosiada się do nas - A mi obiadów nie chcesz gotować - Dogryza Milenie i zabiera jej wino.
- Co tam dobrego wcinasz Misiek ? - Wtrąca się Zbyszek i bez mojej zgody zjada mi kawałek piersi z kurczaka nie no zaraz jakiś szlak mnie trafi.
- Oddychaj - Oznajmia szeptem Milena i wstaje od stołu. Nakłada Marcie i Zbyszkowi na co Ci zadowoleni zajadają się i opowiadają nam swoje problemy. No tak nie ma to jak przerwać po raz drugi coś dla mnie ważnego.
- Dobra wiecie co smacznego ja idę się przewietrzyć - Informuję ich i wkurzony wychodzę z mieszkania. Kiedy jestem na klatce czuje drobną dłoń na swoim ramieniu.
- Idę z tobą nie zostanę z nimi ani jednej minuty dłużej - Uśmiecha się delikatnie i ubiera płaszcz.
- Cieszę się, że idziesz ze mną - Mówię szczerzę i zabieram ze swojego mieszkania swoją kurtkę. Niestety jak na połowę listopada jest już tak zimno i buro, że szkoda gadać.
- Też się cieszę, że ty się cieszysz - Śmiejąc się wychodzimy z klatki i zmierzamy do parku na spacer. Idziemy blisko siebie i dyskutujemy na tematy które po prostu nie pozwalają nam normalnie funkcjonować.
- Ale to jest już po prostu wkurzające ! Mam jak na razie dosyć tej pary - Wkurzony kopie kamień który leży mi pod nogami.
- Ja też, ale co zrobisz ? - Wzrusza ramionami i zapina szczelniej swój płaszcz.
- Nie wiem, ale ja coś wymyślę wracamy bo widzę, że Ci zimno - Łapie ją za rękę która jest strasznie zimna.
- Nie jest mi zimno zdaje Ci się - Zaprzecza z czerwonymi policzkami.
- Dobra dobra wracamy - Dmucham w jej dłonie by choć trochę je rozgrzać.
- To jest nie higieniczne - Śmieje się wywołują u mnie głupi uśmiech. Ona ma taki słodki śmiech. Objęci wracamy do klatki. Pod pretekstem chłodu całą drogę szedłem w nią wtulony i vice versa. Pożegnaliśmy się tak jak zwykle pod drzwiami. Tylko tym razem Milena całkowicie mnie zaskoczyła bo dała mi delikatnego buziaka w policzek.
- To do zobaczenia - Uśmiecha się i wchodzi do mieszkania. Ja natomiast przez dobre pięć minut stoję w tym samym miejscu i jak szczeniak trzymam się za policzek w którego dostałem buziaka. Zacieszając wszedłem do mieszkania gdzie przed telewizorem siedział Zbyszek.
- Haa jeden zero ! Jak na razie Kubiak wygrywa mecz uhuu ! - Wydzieram się i zamykam się u siebie gdzie przez resztę dnia smsuje z Marysią.
__________
Cześć wszystkim ! Dodaje już dzisiaj po porażce Jastrzębskiego :( . Szkoda gadać doła mam ale trzeba się zmotywować i kibicować biało-czerwonym. Popłakałam się bo w końcu mój ukochany klub zajął czwarte miejsce .. no ale dobra koniec z tym ! Widzicie rozdział nie trzyma się kupy, ponieważ nie było nic w lodówce a ona zrobiła mu obiad to się proszę państwa nazywa Harry Potter ! ; D . A tak serio to miała w lodówce te rzeczy wiecie takie stare :P . Dobra koniec żalenia się wam ! Czekam na komentarze ;) . Pozdrowienia z Trójmiasta^^ MikaxD albo Wredota ^^